Diabelski pomysł
Opublikowano 21 kwiecień 2010 autor: Czarownica | Kategoria: Magiczna przyroda, Z Krainy Czarownic | Komentarze (3)
Pora na wyjaśnienie, co ma góra do Kasi, a Kasia do wsi, czyli słów kilka o… miejscowości „Święta Katarzyna”. Znowu musimy wrócić do legend. Dawno, dawno temu, ok. 1399 r., pewien rycerz o imieniu Wacławek, osiedlił się u podnóża góry jako pustelnik. Ku czci swojej patronki, świętej Katarzyny wybudował tam drewniany kościół. I w ten sposób powstała tam później osada, którą zaczęto nazywać właśnie Świętą Katarzyną. Nazwa była tak znana, że zaczęto używać jej także w odniesieniu do panującej nad wsią najwyższej góry województwa świętokrzyskiego – Góry Świętej Katarzyny. Góra ma też krótszą nazwę „Łysica”.
Czytaliście kiedyś „Klub włóczykijów” E. Niziurskiego? Wyobraźcie sobie, że autor tej powieści opisał w niej pomysł, na jaki wpadły kiedyś moje koleżanki czarownice. Przyznam, że to te koleżanki, za którymi nie przepadam, bo pomysł był okropny! Posłuchajcie:
„(…) kiedy zbudowano żeński klasztor Św. Katarzyny u stóp Łysicy, czarownice, które do tej pory władały górą, bardzo się zdenerwowały i poprosiły diabła, żeby zniszczył klasztor. Diabeł zaopatrzył się w olbrzymi głaz i leciał z nim na Św. Katarzynę, żeby go zrzucić na pobożne mniszki. Lecz kiedy już był nad górą Klonówką, modlitwy mniszek sprawiły, że okrążyło go niezliczone stado gołębic tak, że nie mógł lecieć dalej i straciwszy orientację upuścił kamień na Klonówkę”. (E. Niziurski, Klub włóczykijów)
21 kwiecień 2010 o godz. 22:25
blog bardzo fajny, mam nadzieję, że dzieciom się spodoba i namówią rodziców do odwiedzenia tych zaczarowanych miejsc. Jedyny mankament to zdjęcia, przydały by się większe i lepszej jakości.
22 kwiecień 2010 o godz. 19:52
Znam te rejony, byłam tam na extra zielonej szkole, a Łysica jest the best !
23 kwiecień 2010 o godz. 11:20
Enka, dzięki za uznanie, zależy mi na tym żeby jak najwięcej dzieciaków przyjeżdżało w moje strony, bo to naprawdę magiczna kraina. Za zdjęcia odpowiedzialny jest Czarek – to zdolny kot, ale najwyraźniej musi się jeszcze podszkolić:)
Malapi – mam nadzieję, że to nie ostatnia Twoja zielona szkoła w mojej krainie. Wiadomo, że Łysica jest the best:)